Wzięłam na siebie, bo miał przynieść prestiż, praca dla renomowanej instytucji... marzyłam o spisanych regułach, jasno postawionych wytycznych i
celach... jednym słowem organizacji pracy, jakiej często mi tu brakuje. Na marzeniach się skonczyło, bo takiej degregolady to dawno nie widziałam. Gdyby instytucja nie byla zaprzyjazniona
z miejscową-matczyną, podziekowałabym za wspołpracę, bo szkoda moich nerwów, bo wygląda na to, że tylko mi zależy, żeby projekt zakoczyl się sukcesem: pięciu podwykonawców, każdy dzierga po swojemu, i nikt nie ma nad tym nadzoru.
kolory lata
Rower
dzielnie się
trzyma w schowku, na samotność nie cierpi, bo wyciągam go na krótkie wyjazdy do najbliższego sklepu z owocami. Pogoda
najpierw temperatura odstraszała, bo spadła do 5, teraz wiatrem pogania. Oby do zimy, wtedy się ustabilizuje.
Efektem
pierwszego tygodnia pracy jest nerwoból pleców, czasem nawet trudno mi złapać
głębszy oddech. Prawdopodobnie również dlatego, ze przerwałam ćwiczenia fizyczne
na kilka dni by przygotować moją działkę projektu i mięśnie domagają się wysiłku.
czwarta po poludniu
Sytuacja
z dziś: w
pralni podłoga
zalana wodą,
nikt się tym
ni zajał
przez dwa dni, więc dziś wytarłam. Nawinęła się dziewczyna odpowiedzialna za porządek, więc poinformowałam, że ktoś
powinien zadbać o
wytarcie: rozejrzała się i mówi „przecież nie
ma na podłodze żadnej wody”; „nie ma mówię, bo właśnie wszystko wytarłam do sucha” (wskazując na szmatę i rękawice, które
miałam na
rękach).
Piękne zdjęcia, wygląda jak "polska złota" jesień.
OdpowiedzUsuńKlimat podobny, roslinosc nieco inna, ale mechanizm przyrody ten sam: zielono, kolorowo, szaro-buro... potem znow zielono, itd
UsuńCała łąka rudbekii! Chcę!
OdpowiedzUsuńJak to wszystko jeszcze nie rypnęło,a wprost przeciwnie - wciąż mknie do przodu? 😉
Rower to fajny wynalazek ale siodełko należałoby jeszcze dopracować.
Na poczatku kombinowalam jak przyczepic sofe do roweru, potem kupilam spodenki ze specjalnym wypelnieniem, ktore zamocowalam do siodelka bezposrednio, bo wypelnienie bylo nie w tym miejscu do trzeba... Teraz czekam az wiatr oslabnie!
UsuńRudbekia!! - juz wiem jak kwiatki sie nazywaja:)
oj, to ty masz jeszcze ciemniej niż ja.
OdpowiedzUsuńCo do pracy i tej wody w pralni. Na pewnie jesteś w Korei? A nie w Szwecji? Zwłaszcza ta żelazna logika jest taka szwedzka.
Ciagle w Chinach:)
UsuńSzokujesz mnie szwedzkimi spolecznymi obrazkami. Trudno uwierzyc!
:/ Współczuję...
OdpowiedzUsuńAle jak to fajnie, że nie ja jednak tak mam!! - hurrra!!!
Ogromnie pocieszające :D
ale współczuję :)
Ech, zycie!
UsuńAle bywaja mile chwile, ale ktorych warto zyc:)
Tez sobie wspolczuje, ze jestem naiwna, a myslalam, ze z czasem to minie..
Wpis adekwatny do sytuacji w każdym współczesnym kraju, bez wyjaśnienia trudno zgadnąć gdzie rzecz się dzieje:)
OdpowiedzUsuńMalo pocieszajace, ze degregolada opanowala swiat. Ratunku!!! :D
Usuńooo czytam, ze Ci znowu i to dosłownie bokiem wychodzi ... planuj jakis wyjazd do mnie zatem, bedziemy sie wespół i na wzajem glaskac po duszach 😘
OdpowiedzUsuńPlanuje PL, cos miedzy styczniem a lutym, czas dla Cie tez wpisze w grafik!
Usuńpees: fota nad woda cudna!😍
OdpowiedzUsuńZebys Ty wiedziala, jak paskudna jest ta wieza przy swietle dziennym:)
Usuń